www.rivanehna.fora.pl

Amrod Darthon

Amrod lekko zdenerwowany stał z Lilith przy drzwiach... Otworzyła mu służąca.
- Jest może w domu pan Shadowfax? - spytał niepwenie.

Selena Vailire

Selena tymczasem najspokojniej wyleciała przez okno, lądując zgrabnie na zatłoczonym placu. Zaczęła torować sobie drogę w stronę Tanisa.

Selvian

Służąca przytaknęła i wpuściła ich do środka. Selviana wołać już nie musiała, sam zauważył, jacy goście do niego zawitali. Zszedł na dół.
-Amrod, Lilith... Jak miło was znowu widzieć - powiedział to nawet chyba bez ironii i uśmiechnął się. Z dwojga złego już wolał ich niż Tanisa.

Keldan

Keldan był tam. Tak, on bardzo lubił pojawiać się tam, gdzie nie powinno go być. A może powinien? Może to Mister Pedałek był tam potrzebny? Czy to ważne...
Ważne było to, że znalazł się na tym konkretnym placu, właśnie w tym momencie, kiedy Selena się przepychała do przodu. Cóż za dziwny zbieg okoliczności. Dzięki jeszcze większemu zbiegowi okoliczności, dostał od niej z łokcia w brzuch, a dzięki swojej wrodzonej głupocie wrzasnął w jej kierunku:
- Ej, uważaj, jak chodzisz!

Amrod Darthon

- Witaj Selvianie... mam sprawę... Masz chwilkę czasu?

Selvian

-Raczej mam - włączył podgląd Seleny. Tak na wszelki wypadek, żeby się upewnić, że sobie czegoś po drodze nie zrobi. A że zdarzało mu się wykorzystywać ten podgląd nie tylko do pilnowania, to już co innego... - Co to za sprawa?

Selena Vailire

-Przepraszam-Selena burknęła pod nosem tonem w stylu ,,spadaj, koleś".-Umarłeś od tego?

Amrod Darthon

- Rodzinna.. wiem, że możesz jakoś to sprawdzić... Kim był mój ojciec, ten prawdziwy? - spojrzał na niego i uśmiechnął się niepewnie.

Keldan

- Niewiele brakowało, jeśli cię to interesuje... - powiedział nad zwyczaj uprzejmie. Znaczy - tak uprzejmie, jak mógł powiedzieć zmasakrowany łokciem elf.

Selvian

-Ten prawidziwy? - roześmiał się. - A co, czyżbyś po latach dowiedział się, że twoja mamusia miała romans? W sumie, można to sprawdzić, zależy jeszcze, jak bardzo zależy twojemu biologicznemu tatuśkowi, żeby nikt się nie dowiedział o jego tajemnicy. Ewentualnie zawsze pozostają jeszcze badania genetyczne...

Selena Vailire

-Ta? Coś strasznie delikatny jesteś-Selena tymczasem mówiła tak uprzejmie, jak to tylko wściekłe kobiety przed 20 rokiem życia umieją.

Amrod Darthon

- Ja się zbytnio na tym nie znam... Tak po kilku latach wchodzę do domu, a ta mi strzela, że mój ojciec nie jest moim ojcem... Ehh

Selvian

-No niezłą ci niespodziankę zrobiła...

Całe szczęście, ja się o takie rzeczy nie muszę martwić.

-Dobra, sprawdzę to. Tylko najpierw poproszę nazwisko matki. Resztę sam sobie znajdę.

Amrod Darthon

- Nazwisko matki... takie jak ja Darthon, przynajmniej tego jestem pewien.

Selvian

-Ta, bo jakby się jeszcze okazało, że podmienili cię w w szpitalu... Hmm, o ile ty się w szpitalu w ogóle rodziłeś, bez obrazy...