www.rivanehna.fora.pl

Selvian

Selenko, po jaką CHOLERĘ ich wszystkich wzięłaś? I tak połowa się zaraz zgubi... - Selvian nie może się powstrzymać, aby nie okazać swojej irytacji.

-Kto nas obserwuje? - pyta cierpliwie. Albo Amrod cierpi na paranoje, albo to jego Ostrożność zastrajkowała, bo nic nie wyczuwa.

Amrod Darthon

- Smoki, a kto? Na pewno nie dzikie biedronki. Zastanawia mnie tylko to, czy was przepuszczą... Hmm bo Findecano, sami rozumiecie. Dlatego się wymknąłem.

Selvian

Selvian przewrócił oczyma. Smoki. Przecież smoki to tylko zwierzęta, jak mogły ich szpiegować?!
-Ta, jasne, rozumiemy... Jak nas nie przepuszczą, to najwyżej zrobimy małą rozpierdówę...
Wolałbym jakąś dyskretniejszą akcję, ale z taką drużyną...
-...i szybko się stamtąd zwiniemy. Nie wiem, to wy powinniście być specjalistami od takich rzeczy, ja przez całe życie grałem na giełdzie i liczyłem zyski z tranzakcji handlowych.

Amrod Darthon

- Więc rozumiem, że zielony jesteś w sprawach Smoków... Człowieku to Smoki!! Nie jakieś tam jaszczurki zionące ogniem. One nas rozumieją i z nami walczą, cóż ciężko ci to będzie wyjaśnić... Są tak jakby nieśmiertelne...

Selvian

-Dobra, wytłumaczysz mi to po drodze, a teraz już ruszajmy, bo i tak już dużo czasu straciliśmy...

Ruszyli.

-Jak niby mogą być nieśmiertelne? Nie ma takich istot... - stwierdził po chwili milczenia.

Amrod Darthon

- Bo powiedziałem.. tak jakby... Wiesz po co mi był pył ze smoczych skrzydeł? Właśnie po to, by je udobruchać. Kiedyś dzięki niemu były niezwyciężone. Teraz wymierają, nie mogą latać poza Górami.

Selvian

-No i dobrze, z tego co mówisz, to są niebezpieczne zwierzęta. Ale nie uwierzę w to, że potrafią myśleć tak jak my...

Amrod Darthon

- Może wy w to nie wierzycie, ale Naznaczeni je rozumieją... Wierz mi, że myślą podobnie.

Selvian

-No jak uważasz... - Selvian nie zamierzał o tym z nim dyskutować. W końcu taka prawda, że się na smokach nie znał. - Ale co, według ciebie, może nas spotkać z ich strony?

Amrod Darthon

- Mnie znają i nic zrobić nie mogą, taka jest tradycja... Ale o was się boję, nie wiem jak was przyjmą... Proszę cię jedynie, byś nie wszczynał bójki... Wtedy już wam nie pomogę. - wsadził do ust fajkę i po chwili wypuścił strużkę dymu.

Selvian

-Czy ja wyglądam na takiego, co wszczyna bez powodu bójki? - uśmiechnął się lekko.

Amrod Darthon

- Bez powodu nie, ale z byle powodu. - uśmiechnął się do siebie.

Selvian

-Z byle powodu? Ach tak... Czy ja zachowywałem się kiedyś agresywnie?

-Mam zacząć wymieniać? - Złośliwość.
-Nie. Po prostu się przymknij.

Amrod Darthon

- Liczyć czy wymieniać? Kłótnia z Tanisem należy do jednych z takich powodów.

Selvian

-Ale nie pobiłem go ani nie otrułem, ograniczyłem się tylko do Złych Spojrzeń rzucanych ukradkiem.