www.rivanehna.fora.pl

Amrod Darthon

- Przygoda i pieniądze... wszyscy za nimi podążają, chociaż i tak większość z was zginie na ścieżce sławy. Możesz zdobyć jedno i drugie jako złodziej. Właśnie piękna pani... do jakiej Gildii należysz?

Lilith

-A nie widać?-zapytała z uśmiechem i stanęła w bojowej pozie prezentując w całej okazałości mocną elegancką zbroję i obnażając do połowy miecz. Zaśmiała się.
-Złodziej zdobywa to czego chce podchodząc cichcem, zdradzając i skradając się. Za nic ma honor i zabiera tylko to co kto inny zdobył...

Selvian

Selvian stał bez słowa i po prostu bezczelnie podsłuchiwał przekazy telepatyczne. Nie żeby sam był tak dobrym magiem, aby wkraść się w czyjeś myśli, co to to nie. Po prostu umożliwiała mu takie numery cała sieć zaklęć na niego nałożonych. Co prawda mag, który je wykonał gwarantował mu, że prędzej czy później doprowadzi go to do szaleństwa, ale jakoś Selvian nigdy za specjalnie nie dbał o swoje zdrowie...
-O pojedynek nie trudno, mieszkańcy miasta są ogółem dość... nerwowi. Gorzej jest z rozrywkami kulturalnymi, najczęściej występy odbywają się dla prywatnych odbiorców w ich domach - odezwał się, gdy uznał, że już trochę zbyt długo milczy.

Selena Vailire

-Ta. Codziennością jest radosna, krwawa rzeźnia-Selena westchnęła. Pół-wampirka sama brała udział w kilku takich akcjach. Miała nawet nieciekawą szramę na ramieniu-pamiątka po ataku bronią palną.

Amrod Darthon

- Złodziejstwo to sztuka, podobnie jak waleczność twojej i Golma Gildii. Tak to już jest człowiek musi jakoś zarabiać... - rzucił jej wyzywające spojrzenie.

Lilith

Lilith zadrżała delikatnie czując na sobie spojrzenie Amroda. Nawet niezły...i te oczy pomyślała.
-Wspominałeś coś o jakiejś misji?-zapytała.

Selvian

-Cóż, nie da się ukryć. Jak ktoś lubi takie sprawy, to nasze miasteczko jest dla niego idealnym miejscem - ton Selviana wyraźnie wskazywał na to, że akurat on nie jest zwolennikiem ulicznych bójek.

Tanthalas

- Nie sugeruję udziału w bójkach ulicznych. Po prostu myślałem że miasto w którym znajduj się główna siedziba Gildii Wojowników posiada jakąś arenę pojedynków. - powiedział Tanis. Szczerze mówiąc, on też nie lubił bójek ulicznych.

Selena Vailire

-Mają. Tylko że prędzej nas rozstrzelają, niż tam wpuszczą. No, może jeszcze was by wpuścili, gorzej ze mną-Selena uśmiechnęła się ponuro.-Jak widać, wszyscy mnie kochają nad życie.

Amrod Darthon

- Taaa misja jak misja, można po drodze umrzeć albo... na nowo się narodzić, jak kto woli... - naprawdę mu się podobała, była taka odważna i śmiała taka... w jego typie...

Selvian

-Na to nic nie poradzisz. Zawsze możesz spróbować szczęścia na arenie w podziemu, ale szczerze mówiąc to już bardziej opcja dla samobójców... - Selvian kiedyś widział takie pojedynki. I tego przeżycia zbyt prędko nie zapomni.

Tanthalas

- Nie martw się... jeszcze będzie lepiej. - próbował ją pocieszyć Tanis, mimo iż wcale nie wyglądała na smutną... - Poza tym nigdy nie jest tak, że cały świat sprzysięgnie się przeciw Tobie...

Selena Vailire

-Byłam tam. Kiedyś. Ciekawie się działo, zwłaszcza, że dostawili łuczników po bokach, tak dla utrudnienia.-Selena westchnęła.-A co do świata; no cóż, mam nadzieję, że nie wszyscy chcą mnie rozstrzelać.

Tanthalas

Kiedyś dostanę szału z tą pesymistką...
- Gwarantuję że nie wszyscy... ja na pewno nie... - Powiedział odnośnie czarnych myśli Seleny.

Selvian

-I wbrew pozorom nie tylko ty, Tanis. Za to jest też paru takich, co chciałoby roztrzelać panią Ladari - stwierdził.